Obserwatorzy

poniedziałek, 24 marca 2014

TRAFNY WYBÓR - J. K. Rowling

I znów nie wiem, czy polecać Wam tę książkę czy nie... :(



Niby książka wciągająca, barwna, z zaskakującym (ale nie do końca) zakończeniem, to jednak czegoś mi w niej brakuje. Wczoraj porównałam ją do szarlotki bez cynamonu. Na pewno niektórzy nie lubią cynamonu. Inni nie wiedzą nawet, że można go dodać do jabłek. Ale dla mnie szarlotka bez cynamonu to jak... szarlotka bez cynamonu :D Drażni mnie w tej książce właśnie ów brak przyprawy. Gdy zaczęłam czytać TRAFNY WYBÓR czekałam przez kilka pierwszych stron na ten smaczek, potem fabuła mnie wciągnęła i mimo braku tego trudnego do określenia „czegoś” doczytałam książkę do końca. Ale czuję ewidentny niedosyt!



Akcja książki zaczyna się po Hitchcock'owsku – najpierw jest śmierć. Ale nie morderstwo, tylko nagły zgon, z przyczyn naturalnych, więc od razu widać, że klimaty będą lżejsze niż u mistrza suspencu. Zgon Barrego Fairbrothera wywołuje duże zamieszanie wśród niemal wszystkich mieszkańców małego miasteczka Pagford. I tu muszę przyznać, że Rowling znów stworzyła / odtworzyła świat angielskiej prowincji w najdrobniejszych detalach – plotki i ploteczki, domysły, kopanie dołków pod innymi i czekanie kiedy powinie się im noga. Wszystko to autorka opisała bardzo szczegółowo za pomocą małego wybiegu – choć fabuła podąża od wspomnianej śmierci Barry'ego do momentu kulminacyjnego (nie zdradzę co nim jest, żeby nie psuć przyjemności tym, którzy jeszcze nie czytali książki), poznajemy ją za pomocą osobnych historii kilku rożnych postaci. A żeby wszyscy mieli przyjemność z czytania książki, Rowling wybrała postaci skrajne, np. Miles i Samantha Mollisonowie, to stare (niezbyt)dobre małżeństwo, z dwójką dzieci. Miles jest lokalnym, zaczynającym tyć, prawnikiem, z ambicjami zostania członkiem rady miejskiej Pagford. Samantha jest znudzoną żoną i rozczarowaną życiem czterdziestolatką. W dodatku musi zamknąć swój ukochany sklep z bielizną, dlatego zaczyna szukać innej podniety. Są jeszcze Howard i Shirley Mollisonowie – rodzice Mile'sa (i Patrici). Howard stoi na czele Rady Miejskiej, a oprócz tego jest właścicielem lokalnych, luksusowych delikatesów. Jego wieloletnią wspólniczką (i nie tylko) jest Maureen. Tej trójki bohaterów nie lubię najbardziej – są rozplotkowanymi, starymi intrygantami, a do tego strasznie purytańskimi i małomiasteczkowymi. Ostatecznie, ku mojej uciesze :), zostają za to ukarani. Bohaterów w średnim wieku jest jeszcze kilkoro, ale nie będę opisywała wszystkich, bo chyba jednak chcę zachęcić do przeczytania tej ksiązki, niż od niej odstraszyć :) Jest też grupa nastolatków – Andrew Price, Fats Wall, Gaia Bawden, Sukhvinder Jawanda i Kristal Weedon. Wszyscy, oprócz ostatniej, to dzieci pochodzące z angielskiej klasy średniej, natomiast Kristal pochodzi z rodziny patologicznej. Nie wie nawet do końca kto jest jej ojce, bo matka – narkomanka i prostytutka, plącze siew zeznaniach. Kristal, choć ma szesnaście lat praktycznie sama wychowuje swojego trzyletniego braciszka, bo matka nie daje rady. Momentami postać Kristal przeplata się prawie przez wszystkie wątki i czasem mam wrażenie, że książka zamiast „Trafny wybór” mogłaby mieć tytuł „Kristal Weedon”. Przypuszczam, że autorka chciała w ten sposób pokazać jak „niziny społeczne” wpływają na angielską klasę średnią, która, z oczywistych powodów, nie chce mieć z nimi nic wspólnego, a w rzeczywistości ma więcej niż jej się wydaje.

Na portalu Lubimyczytać.pl „Trafny wybór” (ang. The Casual Vacancy) książkę zaklasyfikowano do działu Thriller/ Kryminał / Sensacja, co wydaje mi się mocno naciągane. Ostatecznie – zgodny są w tej książce trzy, ale próżno tu szukać sensacji, czy scen mrożących krew w żyłach. Dla mnie to, choć dość brutalna w swojej autentyczności, ale powieść obyczajowa.

Zastanawiam mnie co jest przyczyną braku „przyprawy”? Co jest przyczyną, że pani J. K. Rowling, znana wszystkim autorka serii powieści o Harrym Potterze, popełniła jakiś błąd przy swojej pierwszej powieści dla dorosłych? A może to nie ona popełniła błąd tylko tłumacz? Kilka razy udało mi się przeczytać powieść w oryginalnym języku (w moim przypadku języku angielskim) i głośno mówię – TO MA ZNACZENIE! A często nie zdajemy sobie sprawy jak wielkie. Biorąc pod uwagę moją słabość do Harrego Pottera – obecnie czytam go po raz wtóry, na głos, dla moich córek, przed snem – spodziewałam się czegoś więcej po tej książce. Może jednak wina leży nie po stronie autorki czy tłumaczki (Anna Gralak) tylko po mojej? To, na jakim etapie życiowym aktualnie jesteśmy, jaki mamy humor itp. też ma znaczenie. Najłatwiej to zaobserwować na formie szybkiej, czyli filmie. Czy zawsze jednakowo reagujemy na ten sam film, choćby nawet komedię typu „Sami swoi”? Nie, dlatego być może, gdy za kilka lat sięgnę po tę powieść, spojrzę na nią inaczej i wtedy będzie ona dla mnie dziełem kompletnym? Nie wiem, bo nie jestem jasnowidzem. Teraz wiem, że spędziłam przy niej kilka ładnych godzin (powieść ma przeszło 500 stron), które choć przyjemne, to jednak nie będę tego powtarzać zbyt szybko.


Ocena końcowa – w skali 1-6 daję 4+.

piątek, 14 marca 2014

Ciemno, prawie noc - Joanna Bator


Przestraszyłam się!

Nie, nie tej książki, czy jej fabuły, choć jest straaaasznie mroczna i fragmentów strasznych jest w niej sporo. Ja jednak przestraszyłam się tego, jak bardzo ta ksiązka mnie wciągnęła. Ostatnio wciągnęłam mnie chyba tak tylko "Papusza", ale o tym kiedy indziej. Uwaga! Ta ksiażka silnie uzależnia. Nie dość, że przeczytałam ją w jeden weekend, na czym silnie ucierpiały moje porządki domowe, to jeszcze przez nastepny tydzień co chwilę rozyślam o jej treści.

Stanowczo nie jest to książka do czytania dzieciom. Dlaczego o tym wspominam? Powoli staram się zarażać pasją czytelnictwa moje córki. Dwie starsze już złapały bakcyla i nawet potrafią trochę same czytać, ale dla nich to nadal ja jestem głównym przekształczacem :) książek pisanych na audiobooki. I gdy dziewczynki widzą mamę nad jakąś ksiażką, od razu pytają co to? o czym? i czemu to czytasz? I jak tu opowiedzieć np. sześciolatce, że mama czyta historię trójki przedszkolaków (porwanych przez szajkę pedofili), z którymi mogłaby chodzić do grupy? albo, że czytam przeżycia kilkuletniej dziewczynki, którą chora psychicznie matka chciała zamordować,  bo wydawało jej się, że dziewczynki nigdy nie uda się domyć? albo, że czytam historię jej siostry, która nękana przez traumę wykorzystywania seksualnego przez matkę, nie umiała odnaleźć się w życiu? Z resztą traumy ma na swoim koncie niemal każdy bohater tej książki, nawet ten, który pojawia się w niej epizodycznie, choć zwraca uwagę, że to jednak opisywani przez J. Bator mężczyźni lepiej sobie z nimi radzili / umieli żyć. Główna bohaterka - Alicja Tabor (dziwnym zbiegiem okoliczonści nazwisko bardzo podobne do autorki:) - to taka postać na granicy między kobiecością a męskością. Podobna do niej jest, opisana w epizodzie, transsesualna bibliotekarka Celestyna - Czesiu, z tym, że ona zmieniła płeć, czyli zanegowała swoją męskość, natomiast Alicja Tabor nie neguje swojej kobiecości, ale stara sie jak najbardziej od niej odsnąć określając samą siebie np. Alicją Pancernikiem. Daje w ten sposób do zrozumienia, że nie łatwo ją skrzywdzić, ale i nie łatwo do niej zbliżyć, że tkliwość nie leży w jej naturze, bo dla niej podstawą jest racjonalizm i siny charakter. Jej związki z facetami mają być tylko "czystym seksem", bez zobowiązań i częśto nawet bez wiedzy jak ma na imię przygodny partner.

Zaczynam rozpisywać się, jakby to było jakieś wypracowanie szkolne, a nie o to mi chodziło. Chcę zwrócić Waszą uwagę na tę ksiażkę, ze względu na jej wielowątkowość i ciekawą konstrukcję, bo teraźniejszość płynnie przenika się z przeszłością. Ksiżka ma w sobie dużą dawkę kryminału, analizy psychologicznej kobiecej psychiki w różnych odsłonach, analizy naszych ogólnonarodwych kompleksów (religijności i antyklerykalizmu, antysemityzmu i ksenofobii - te fragmenty, według mnie, są najsłabszą stroną całej powieści), ale dla mnie "rodzynkami" były opisy historii Wałbrzycha, zamku Książ oraz księżnej Daisy. Te na pewno spodobałyby się mojemu koledze Damianowi ;), ale domyślam się, że nie tylko, skoro książka otrzymała nagrodę NIKE 2013 dla najlepszej powieści roku. Trudno mi określić, czy zasłużenie, bo ostatnio dość mało czytam nowości fabularnych (skupiam się raczej na poradnikach rękodzielniczych :D), ale książka jest niezła. Co prawda w skali od 1 do 5 daję jej 4,2, bo nie do końca jest w moim typie, ale jeśli szukacie czegoś na oderwanie się od rzeczywistości, albo na urlop (raczej jesienno-zimowy, niż wiosenno-letni) to polecam sięgnięcie do niej, o ile, oczywiście, jeszcze jej nie czytaliście :)

Pozdrawiam serdecznie i obiecuję częstsze publikowanie recenzji.

Ania